sobota, 8 września 2012

Rozdział 4 ♥

* Oczami Emily - miesiąc później*
~ Polecam piosenkę Be Alright ~
Schyliłam się po moje ulubione Vansy, które były położone koło wyjścia. Spojrzałam na zegarek.
- Druga w nocy.. Fajnie. - rzekłam do siebie i ubrałam kurtkę.
Wyszłam z domu i nogi zaniosły mnie do parku. Do parku, w którym dowiedziałam się o śmierci rodziców. Byłam wtedy tutaj na wymianie uczniowskiej. Usiadłam na tej samej ławce, na której siedzę teraz. Siedziałam tu z moją przyjaciółką. Rozmawiałyśmy, lecz przerwał nam mój telefon. Dzwonił nieznany numer. Osoba, która dzwoniła to był lekarz. Powiedział, że moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Zginęli na miejscu... Nawet ich nie ratowali, bo było już za późno. Ciężko było mi się po tym pozbierać.
- Emily? Co ty tu robisz o tej godzinie? - Harry podszedł do mnie i usiadł na miejsce obok.
- Rozmyślam. - spuściłam głowę w dół i patrzyłam na moje buty.
- O czym?
- O moich rodzicach. To właśnie w tym miejscu dowiedziałam się o śmierci moich rodziców. To właśnie w tym miejscu zawalił mi się grunt pod nogami.
- Byłaś wtedy w Londynie?
- Tak. Byłam na wymianie uczniowskiej. Jak się o tym dowiedziałam, to od razu wróciłam do Polski i zostałam tam, aż do teraz. Przeprowadziłyśmy się tutaj dwa miesiące temu. Lecz czasami tęsknię za rodziną, za Polską i za przyjaciółmi. - po moim policzku spłynęła jedna, samotna łza. Harry szybko ją otarł i mnie przytulił.
- Emily, nie przejmuj się. Wszystko będzie dobrze.
- Dlaczego tak sądzisz? - rozpłakałam się.
- Ponieważ masz mnie i Lilly. A teraz chodź, rozchorujesz się jeszcze.
- Nie, Harry. Ja chcę tu jeszcze zostać.
- Emily, jest listopad. Chodź, bo się rozchorujesz.
- No dobrze ...
Zaczął padać deszcz. Zaczęliśmy biec w stronę domu. Szybko otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Zdjęłam mokrą kurtkę, oraz buty. Poszliśmy do kuchni. Zrobiłam herbatę sobie i Harremu.
- Co z Lilly i z Niallem? - zapytał Harry.
- No nic. Są przyjaciółmi. Niall przychodzi tutaj, a ona do was.
- Hmm. Znamy się ponad miesiąc, a nie poznałaś jeszcze chłopaków.
- Harry, rozmawialiśmy o tym. Nie chcę ich poznać, bo bardzo możliwe, że mnie nie polubią.
- Jakby Cię nie mieli polubić? Jesteś przecież mi bardzo bliską osobą. Muszą Cię polubić.
- Och, no dobra.
- To jedziemy dzisiaj do nich?
- Jasne, ale nie wiem jak ty. Ja chcę teraz iść spać.
- Dobrze, chodź.
Zgasiliśmy światło i poszliśmy na górę, do sypialni.
- Idę do łazienki zdjąć te mokre ubrania. - oznajmiłam.
Weszłam do łazienki i wywiesiłam wszystkie ociekające wodą ubrania.
- Harry, mógłbyś mi przynieść twoją koszulkę?
- Pewnie, ale gdzie je położyłaś?
- W szafie są.
Zapukał, a ja mu otworzyłam i wszedł do łazienki.
- Proszę. - podał mi koszulkę. Podszedł do mnie i objął mnie od tyłu. Ja nadal trzymałam ręką ręcznik, owinięty wokół mojej talii. Położył głowę na moim ramieniu. Parzyliśmy na nasze odbicie w lustrze. Harry delikatnie się uśmiechnął.
- I z czego się szczerzysz? - zapytałam.
- Z tego, że jesteś w samym ręczniku.
- Harry...
- No dobrze. Już wychodzę. - odkleił się ode mnie.
- Nie. Zostań. - powiedziałam i zarzuciłam mu swoje ręce na szyję. Delikatnie go pocałowałam .
- Dobra, teraz możesz już iść. - wyszczerzyłam się.
Harry wyszedł, a ja się przebrałam. Wróciłam przebrana w krótkie spodenki Lilly i koszulkę Hazzy. Położyłam się koło niego .
- Pocałowaliśmy się pierwszy raz od miesiąca. Tęskniłem za tym.
- I tak dopiero dwa razy się całowaliśmy.
- Nadrobimy, uwierz mi.
- Co to ma znaczyć? - uniosłam brwi do góry.
- Chciałem się Ciebie zapytać, czy mógłbym Cię nazwać swoją dziewczyną.
- Mógłbyś. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, Emily. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz